Walczy o nowy kontrakt

Powoli staje się pierwszoplanową postacią zabrzan. Gol Rafała Andraszaka w meczu z Legią (1:0) dał Górnikowi trzy punkty, a jemu możliwość wynegocjowania lepszych warunków nowego kontraktu.
Atuty w jego ręku
Stara umowa kończy się 30 czerwca, więc gracz ma teraz w ręku wszystkie atuty. Będzie mógł zażądać podwyżki.
– Ta bramka będzie się liczyła w rozmowach, które wkrótce nas czekają. Na pewno będziemy chcieli zatrzymać chłopaka – przyznaje prezes Ryszard Szuster, który wcześniej był menedżerem piłkarza.
Jeszcze wcześniej, gdy Andraszak był zawodnikiem Amiki i III-ligowej Polonii Bydgoszcz, z piłkarzem chciał współpracować Ryszard F., znany w środowisku jako „Fryzjer”. – On ściągnął mnie do Amiki wspólnie z trenerem Wojciechem Wąsikiewiczem. Ale trudno mówić, że był moim menedżerem. Pomógł mi przenieść się z Bydgoszczy do Piasta Gliwice. Na tym nasze kontakty się zakończyły – przyznaje Andraszak.
Był taki okres w karierze piłkarza, że przez 15 miesięcy nie potrafił strzelić gola (od 6 sierpnia 2005 do 11 listopada 2006).
– Ciężko było mi wrócić do wysokiej formy, najczęściej z powodu kontuzji. A jak już było lepiej, to przyszedł trener Ryszard Komornicki i stawiał na swoich. Gdy po raz drugi objął zespół Marek Motyka, wróciłem do składu.
Dziwny Górnik
Górnik to taki dziwny zespół, w którym obrońcy zdobywają bramki, zaś napastnicy zajmują się grą w defensywie. Listę najskuteczniejszych strzelców otwiera Artur Prokop (5 goli), który na przemian gra w obronie i pomocy. Na drugim miejscu, wspólnie z napastnikiem Tomaszem Moskalem, jest Błażej Radler. Obaj mają po cztery trafienia, więc dorobek Andraszaka, który dopiero po raz drugi w sezonie pokonał bramkarza rywali, wydaje się być bardzo mizerny.
Ale „Andrut” obiecuje, że na koniec sezonu będzie się mógł pochwalić znacznie lepszym wynikiem. Niepisana umowa z prezesem jest taka, że im więcej strzeli bramek, tym lepszy kontrakt wynegocjuje. – Staram się wykorzystywać swoją szybkość i to jest chyba mój największy atut – zaznacza piłkarz, którego wysoka dyspozycja sportowa zbiegła się z trzecim podejściem do klubu Motyki.
– Zmienił się wówczas cykl treningowy, nastawiliśmy się na szybkość i dynamikę. W zimie dużo biegaliśmy i potrzebowaliśmy innego typu zajęć. Teraz gramy dynamicznie, mamy lepszą szybkość startową. A to elementy chyba najważniejsze we współczesnej piłce. Mam nadzieję, że więcej goli będą teraz strzelać napastnicy. Na razie to nasi obrońcy mają na koncie dziewięć trafień. Wypadałoby zresztą wesprzeć Tomka Moskala, z którym razem gram w ataku. Teraz, gdy z powrotem jestem w przedniej linii, mogę pokazać wszystkie swoje walory.
Strzelał kiedyś w pucharach
Rafał Andraszak nie zrobił kariery w Amice Wronki, do której przeniósł się z Jantaru Ustka. Zapisał się jednak w kronikach Pucharu UEFA, zdobywając dla wronieckego klubu gola w tych rozgrywkach. – W spotkaniu z FC Vaduz, klubu z Liechteinsteinu – przypomina. – Może nie jest to wielki wyczyn, ale miło jest coś strzelić w Europie. Grałem także przeciwko Ałanii Władykaukaz i zapisałem na koncie asystę. Dlaczego nie udało mi się wywalczyć miejsca w Amice? Bo grali w drużynie bardzo mocni zawodnicy, reprezentanci Polski. Chociażby
Paweł Kryszałowicz. Dla rozwoju mojej kariery najlepiej było przenieść się gdzie indziej. Tak też zrobiłem i cieszę się, że już cztery lata jestem na Śląsku. Wiele się tu nauczyłem.
źródło: Przegląd Sportowy